IGNORANCJA JAKO NAPĘD DZIAŁALNOŚCI CZŁOWIEKA

Pamięci Andrzeja W. poświęcam

IGNORANCJA JAKO NAPĘD DZIAŁALNOŚCI CZŁOWIEKA

Jerzy Jastrzębowski

Zarzut, że głupcy stanowią dziurawy system prawa, dziurami zaś cwaniacy dochodzą do bogactw i władzy, głoszony jest powszechnie, zwłaszcza przez ludzi niekoniecznie mądrych, lecz odczuwających przemożne ‚parcie na szkło telewizyjne’. Tak bywa w Polsce. Ale w wielkiej Ameryce jest to samo, może gorzej, bo tam skala większa: pod koniec 2011 roku wskaźnik aprobaty dla działalności Kongresu spadł – po raz pierwszy w historii – poniżej 10 procent, obecnie jest niewiele wyższy. To poziom katastrofalny, i bystrzejsi obserwatorzy wskazują czasem na zwykłą głupotę, jako na źródło zła.

Niewielu ludzi interesuje się historią ludzkiej głupoty. Głupota – ściślej zaś ignorancja, prowadząca do nietrafnych wniosków – jest zaś już pomierzona i opisana w sposób naukowy. Oto kilka uwag.

Jak działa człowiek

Niemal do końca 20. wieku naukowcy w ogromnej większości przyjmowali za oczywiste dwa pewniki ludzkiej natury:  1. Ludzie w swej działalności na ogół podejmują racjonalne decyzje, poparte logicznym wywodem myślowym;  2. Większość przypadków odchodzenia od racjonalnego myślenia przypisać należy silnym emocjom, takim jak strach, miłość, nienawiść …

Teorie owe znajdowały również poparcie wśród ekonomistów, dowodzących mądrości rynku, reprezentującego wszak setki tysięcy graczy giełdowych. Od pokoleń obowiązywała przeto teoria ‚mądrości tłumu’.

W ostatnich kilkunastu latach, głównie za sprawą badań Daniela Kahnemana i Amosa Tversky’ego, powyższe pewniki zostały zakwestionowane. Ci dwaj badacze dowiedli istnienia systemowych błędów w procesach myślowych ‚normalnych’ ludzi. Obaj przypisali owe błędy konstrukcji ludzkiego aparatu poznawczego, nie zaś interwencji silnych emocji w proces myślowy. Kahneman w roku 2002 dostał nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii behawioralnej. W 2011 roku wydał rewelacyjną książkę Thinking, Fast and Slow (Myślenie pośpieszne i powolne). Tversky zmarł zanim przyszła sława i nagrody.

Konstrukcja procesu decyzyjnego

W mózgu człowieka, dowodzi Kahneman, istnieją dwa ‚systemy kierowania’: System I, intuicyjny, pracujący na autopilocie, którego człowiek nie jest w stanie wyłączyć, oraz System II, pracochłonny bądź ‚wyrozumowany’, pracujący przez większość czasu na minimalnym poborze i wydatku energii. Ten pierwszy w trybie ciągłym tworzy sugestie dla drugiego: wrażenia zmysłowe i intuicyjne, zamiary i uczucia. W większości przypadków, czasem przez długi czas, wszystko działa gładko. System II (racjonalny) akceptuje bodźce nadchodzące z Systemu I – awansują one wówczas do rangi przekonań, impulsy zaś stają się zaczątkami działań. Gdy System I napotyka na trudności interpretacyjne, odwołuje się do Systemu II o pomoc. Wystarczy np. proste pytanie: ile jest 17×24, i System II już włącza się do akcji.

Taki podział pracy na ogół funkcjonuje bezbłędnie. System I pracuje szybko i dokładnie w znajomych dlań okolicznościach, wykazuje jednak przykrą tendencję upraszczania

rzeczywistości. Gdy dostaje trudne dlań pytanie, zdarza mu się odpowiedzieć (metodą heurezy) na pytanie zbliżone, łatwiejsze, zupełnie zaś nie daje sobie rady z logiką i statystyką. Pojawiają się pierwsze notoryczne błędy systemowe. System I powstał w procesie milionów lat ewolucji i jego zadaniem jest ciągłe ocenianie sytuacji w celu zapewnienia przeżycia jednostki: Czy wszystko idzie normalnie? Czy nie pojawiło się zagrożenie życia (nie chciałbym stać się czyimś obiadem!)? Czy pojawia się może okazja do zjedzenia sąsiada na obiad?

Okazuje się, że mechanizmy neuralne wykształcone przez miliony lat w celu zapewnienia przeżycia na sawannie afrykańskiej wciąż w nas funkcjonują i System I rzadko pozwala się zaskoczyć. Daje on (głupiemu) człowiekowi poczucie pewności siebie – tym większe, im mniej wiedzy w głowie, im większa zaś rola instynktu. Do tego właśnie celu służy (głupiemu) człowiekowi heureza podstawiająca w miejsce trudnych pytań, wymagających pracy myślowej, pytania łatwiejsze, na które System I umie odpowiedzieć natychmiast. Oto klasyczny w naszych niedawnych warunkach przykład. Pytanie: kto stwierdził, że XYZ był agentem SB? Odpowiedź: Ależ wszyscy tak mówią!

Według Kahnemanna i Tversky’ego umysł ludzki jest maszynką do pochopnego wyciągania bezzasadnych wniosków i pochopnego podejmowania pozornie uzasadnionych decyzji. Skłania nas do tego właśnie System I, gdy zaś uwierzymy już w słuszność naszego wniosku, System II będzie starał się go uzasadnić, a często wreszcie przyjmie go (wrodzone lenistwo!) bez analizy i kontrargumentów. Obaj badacze przepuścili setki studentów nauk ścisłych (w tym doktorantów!) Massachusetts Institute of Technology oraz Princeton University przez serię prostych – zdawałoby się – testów. W jednym prosili o wycenę kija baseballowego z piłeczką i bez, w drugim o ocenę osobowości tajemniczej kobiety o imieniu Linda. Od 50% do 85% respondentów bez wahania wybrało błędne odpowiedzi. Oba testy weszły odtąd do kanonu psychologii społecznej.

Miliony ludzi każdego dnia padają ofiarą odruchowego, skrótowego procesu decyzyjnego, opartego na łatwych skojarzeniach, bądź stereotypach, zamiast na systematycznym lecz powolnym procesie myślowym. Myślenie jest intensywną pracą, z czego większość z nas nie zdaje sobie sprawy. Dochodzenie do wiedzy, dochodzenie do prawdy, to żmudny proces. Niewielu ludzi stać na taki luksus. Zdumiewająco trafną uwagę w tym kontekście sformułował już w 1897 roku, nie przeczuwając, jak daleko wybiega w przyszłość, Lew Tołstoj, pisząc jako o oczywistości: „Najtrudniejszą sprawę da się wytłumaczyć najgłupszemu nawet osobnikowi, o ile nie ma on ukształtowanej opinii na ów temat; natomiast najprostszą nawet sprawę trudno wytłumaczyć najinteligentniejszemu człowiekowi, jeśli jest on przekonany, że zna – bez cienia wątpliwości – przedkładaną mu sprawę”.

Skutki ignorancji

Połączenie ignorancji/niekompetencji z nadmiarem pewności siebie może skutkować groźnie, np. w Sejmie, lub w Kongresie USA. Może też dawać efekty komiczne. W ubiegłym roku w Kanadzie, w trakcie rozmowy z zasłużonym skądinąd starym Izraelczykiem, byłym żołnierzem Żydowskiej Brygady walczącej z Niemcami we Włoszech w 1945 roku, doszło do kłótni gdy zaprzeczyłem, iżby Jezus nauczał i rozmawiał z ludem jerozolimskim po hebrajsku. To, że ówcześni Żydzi w Jerozolimie rozmawiali między sobą po aramejsku, wie każdy językoznawca i historyk starożytności. Hebrajski znała wówczas jedynie garstka kapłanów. Jednak mój stary rozmówca był zdania, że skoro hebrajski jest obecnie językiem Izraela, musiał być nim od zawsze, zaprzeczanie temu uznał zaś za antysemityzm. Uff!

Darwin pisał w takich przypadkach o ignorancji agresywnej. Częste jej przykłady obserwujemy na ekranach telewizyjnych. Ignorancja częściej niż wiedza prowadzi do przeświadczenia o własnej wartości, pisał Darwin. Testy psychologów wykazują korelację między dużą dozą ignorancji i wzrastającym przeświadczeniem o samowiedzy.

Jedną z głównych przyczyn rozpasanej ludzkiej głupoty jest właśnie złudzenie wiedzy opartej o fragmentaryczne informacje. Anglosaskie przysłowie mówi „A little learning is a dangerous thing”. Z drugiej strony zaś ładowanie do mózgu dodatkowych fragmentarycznych informacji prowadzi do pogłębienia chaosu i przekonania o wszechwiedzy. Decyzje podejmowane na podstawie takiej ‚wiedzy’ są najczęściej błędne. Psychologowie mówią o ‚przekleństwie wiedzy’. Wielu dotkniętych tym przekleństwem wykazuje niezdolność do podjęcia choćby próby zrozumienia stanowiska innego człowieka. Człowiek, pisze Kahneman, ma wręcz bezgraniczną zdolność ignorowania własnej ignorancji.

Złudzenie, iż mamy niepodważalną wiedzę o zdarzeniach przeszłych, prowadzi do niebezpiecznego złudzenia, że potrafimy przewidzieć przyszłość. Tymczasem – żartował Niels Bohr – wszelkie przepowiadanie jest trudne, zwłaszcza zaś przepowiadanie przyszłości.

W 1989 roku Macmillan Publishing Co. wydało w Nowym Jorku książkę Zbigniewa Brzezińskiego pt. Grand Failure (Wielkie bankructwo) i tak się zdarzyło, iż dopiero dwa lata później czytałem w niej (145 str. nowojorskiego wydania) o przewidywanym przez autora rozwoju wydarzeń w ZSSR. Niestety! Spośród czterech możliwych scenariuszy prof. Brzeziński uznał za najbardziej prawdopodobny przeciąganie się kryzysu systemowego bez rozstrzygnięcia przez wiele, wiele lat! Tymczasem ZSSR rozpadał się właśnie w momencie, gdy czytałem o jego długotrwałym gniciu. Panie Profesorze: ja wiem, że jest Pan nieporównanie mądrzejszy ode mnie, ale po co ryzykować, jeśli obaj wiemy, że przewidywanie przyszłości to rosyjska ruletka?

Pieniądze, pieniądze

Przez rynki światowe przewala się kilkaset bilionów (tysięcy miliardów) dolarów w papierach wartościowych. Kilkaset tysięcy bankierów i handlarzy czeka na okazję, aby ‚zjeść sąsiada na obiad’. Do tego potrzebny jest spryt, bezczelność i wiedza, wiedza! Mnożą się więc zastępy ekspertów, politologów i komentatorów, którzy zarabiają na życie analizowaniem sytuacji bieżącej i przewidywaniem zdarzeń przyszłych. W 2005 prof. Philip Tetlock z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii opublikował wywiady z 284 takimi ekspertami i poddał 80 tysięcy ich wniosków krytycznej analizie ex post. Rezultaty były porażające. Eksperci wypadli gorzej, niż szympans celujący rzutką w korkową tarczę. Najgorzej zaś wypadli najlepiej płatni specjaliści. Okazuje się, że ludzie o większym od średniego zasobie nabytej wiedzy cierpią na nadmiar złudzeń co do swej sprawności intelektualnej. Najwięcej szkody może podobno narobić najtęższy ekspert wyposażony w najnowszy komputer.

Parę próbek z najwyższej półki świata finansów, podanych za Endgame (Końcówka) Johna Mauldina, John Wiley & Sons, Hoboken, N.J. 2011, oraz The Ascent of Money (Potęga pieniądza), Nialla Fergusona, Penguin Press, N.Y. 2008.

W kwietniu 2007 r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy oświadczył w swym półrocznym raporcie pt. Perspektywy Gospodarki Światowej (World Economic Outlook), iż element ryzyka w gospodarce światowej spadł do bardzo niskiego poziomu i że, jak na razie, MFW nie widzi powodów do niepokoju. Co było wkrótce potem, wszyscy pamiętamy. Rok wcześniej, prof. Frederic Mishkin z Uniwersytetu Columbia, kolega prezesa Rezerwy Federalnej Bena Bernanke, napisał raport oceniający sytuację finansową Islandii jako daleko lepszą od sytuacji USA, Japonii i Europy. Jak się wkrótce okazało, Islandia stała już na skraju przepaści finansowej. Czy Mishkina przekupił rząd Islandii? Nie, po prostu dotknęła go ślepota zawodowa. W Wielkiej Brytanii w 1999 r. ówczesny minister skarbu Gordon Brown postanowił sprzedać ponad połowę państwowych zapasów złota, urządził 17 aukcji i sprzedał 395 ton kruszcu po cenach, wynoszących jedną szóstą obecnej ceny. Brytyjscy podatnicy zostali poszkodowani na sumę ok. 7 miliardów funtów. Brown uznał swoją decyzję za osobisty sukces, w nagrodę za swą przenikliwość został premierem, a zanim rozstał się z tym stanowiskiem, zdążył jeszcze wygłosić sentencję, iż za jego kadencji Wielka Brytania pożegnała się na dobre z fluktuacjami koniunktury gospodarczej. Tym zdaniem Brown położył krzyżyk na dwustu latach badań nad cyklicznością gospodarki i ogłosił nową erę prosperity. Gordon Brown był bzdurą do kwadratu.

Trzy rzeczy najtrwalsze w historii cywilizacji

Zimą 1982 roku zdarzało mi się dyskutować z obecnie dawno już nieżyjącym przyjacielem i zbuntowanym emerytem Andrzejem W. o konieczności usystematyzowania opisu zrębów głupoty ludzkiej, którą zauważaliśmy po obu stronach barykady, mimo iż obaj staliśmy po ‚słusznej’ stronie.  Pomagali nam w tym starożytni, wyczuleni na tę sprawę: wszak nieśmiertelny Cyceron, zanim mu siepacze odrąbali głowę i dłonie, by je wywiesić na widok publiczny, powiedział „Desipio ius gentium” (Głupota prawem rodzaju ludzkiego), zaś Arystoteles, któremu niczego nie odrąbano tylko dlatego, iż wcześniej zdążył uciec z Aten na Eubeę, powiedział „Homo est imbecilitatis exemplum” (tłumaczenie zbędne?). Andrzej W. szczególnie sobie jednak upodobał sentencję Benjamina Franklina: „Trzy są rzeczy najtrwalsze – stal, diament, i ignorancja ludzka”, do czego dodawał z uśmiechem – i niekoniecznie w tej kolejności, przyjacielu.